Do najbardziej "rozpustnego":) dnia w roku, tłustego czwartku, zostało już zaledwie tylko kilka dni. Wielkie odliczanie czas więc zacząć! A wraz z nim moje słodkie, mega kaloryczne propozycje (raz w roku każdemu wolno, a co!:)) Na początek wszystkim doskonale znane faworki z przepisu mojej mamy. Zawsze się udają, wychodzą miękkie i pulchne, najlepsze tego samego dnia. Po usmażeniu nie czekam aż całkowicie wystygną. Wrzucam je w duży worek z cukrem pudrem, mocno potrząsam i faworki idealnie obtaczają się w cukrze, są jakby śnieżne, słodziutkie i pyszne!
Na ok. 35 sztuk:
- 1/2 kg mąki
- 4 żółtka
- 1 duży kubek gęstej kwaśnej śmietany 18% (ok. 300 ml)
- 1 cukier waniliowy (10g)
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- cukier puder do posypania
Do miski wsypać mąkę z proszkiem do pieczenia, wbić żółtka, dodać cukier waniliowy i śmietanę. Zagnieść elastyczne i gładkie ciasto (jeśli będzie kleiło się do rąk, dosypać mąki).
Ciasto rozwałkować na grubość 0,5 cm. Z ciasta wycinać pasy długości 12-15 cm. Na środku każdego zrobić ukośne nacięcie, przez to nacięcie przewlec jeden z wierzchołków, tworząc faworek. Smażyć na głębokim oleju z obu stron na złoty kolor.
Usmażone faworki przestudzić, przełożyć do worka wypełnionego cukrem pudrem. Worek mocno zawiązać, dokładnie potrząsać, by wszystkie faworki obtoczyły się w cukrze. Ja zawsze robię to, gdy faworki są jeszcze letnie, wtedy cukier dobrze się nich trzyma.
Od dłuższego czasu szukałam przepisu na te grubsze faworki bo nie lubię tych zwykłych cieniutkich. Już nie mogę się doczekać aż zrobię. Dziękuję bardzo, bardzo serdecznie za przepis. Pozdrawiam Lidka
OdpowiedzUsuńProszę bardzo! mam nadzieję, że będą smakowały:)
Usuńswietny przepis. dzisiaj zrobilam i wszystkim smakuje ;)
OdpowiedzUsuń